NIE MA DZIEJÓW PIĘKNIEJSZYCH NIŻ TWOJE I WIĘKSZEJ CHLUBY NIŹLI BYĆ POLAKIEM

W południe, 10 listopada 2018 roku, w niezliczonych miejscach na kuli ziemskiej zabrzmiały słowa „Mazurka Dąbrowskiego”. W ten sposób Polacy włączyli się do akcji „Razem dla Niepodległej”, zainicjowanej przez Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”. Hymn rozbrzmiewał zapewne we wszystkich krajach świata, gdyż nie ma państwa, w którym nie żyliby przedstawiciele naszego narodu. Według szacunkowych danych jest ich poza granicami aż 20 milionów. Niektórzy są potomkami emigrantów, inni znaleźli się na obczyźnie na skutek zmian, jakie przyniosła powojenna rzeczywistość.

Właśnie do losów takich ludzi odwołują się początkowe wersy hymnu: „Jeszcze Polska nie zginęła/ Kiedy my żyjemy”. Aż do schyłku XVIII wieku słowo „ojczyzna” było synonimem ziemi zajmowanej przez daną nację, określonego terytorium, z wyraźnie zaznaczonymi na mapie granicami, własnym rządem i armią. Taka wykładnia oznaczałaby jednak, że po III rozbiorze Polska przestała istnieć. Dlatego narodziła się konieczność przeformułowania jego znaczenia, przeniesienia w wymiar osobisty. „Ojczyzna” zaczęła być sprawą indywidualną, wartością żyjącą w sercu każdego patrioty. Dzięki temu trwała nadal, dopóki istniał na świecie chociaż jeden człowiek, który uważał się za Polaka. Stała się niezniszczalna, niedosięgła dla wrogów. W takim kontekście pojawia się w incipicie „Mazurka Dąbrowskiego”, kształtując nowy model obywatelskiej postawy. „Ja i ojczyzna to jedno” – mówi Konrad w „Wielkiej Improwizacji”. W ten sposób tworzą się podwaliny kultu bohaterów narodowych, gotowych oddać życie za wolność kraju. Występują oni już w pierwotnej wersji utworu – „Pieśni Legionów Polskich we Włoszech” Józefa Wybickiego. Autor przywołuje postacie Stefana Czarnieckiego, Jana Henryka Dąbrowskiego, Tadeusza Kościuszki. Istotne miejsce w tekście zajmuje Napoleon Bonaparte, jako genialny przywódca francuski, który poprowadzi żołnierzy do zwycięstwa. Szkoda, że wraz z rosnącą popularnością pieśni i nieuchronnymi, spontanicznymi zmianami, znikły z niej słowa: „Niemiec, Moskal nie osiędzie,/ Gdy jąwszy pałasza,/ hasłem wszystkich zgoda będzie/ I ojczyzna nasza”, podkreślające konieczność wyrzeczenia się prywaty oraz postawienia sprawy niepodległości kraju na pierwszym miejscu, ponad wszelkimi podziałami.

Mimo że hymn, jako najważniejszy utwór patriotyczny, zna każdy Polak, zapewne niewiele osób zastanawiało się uważniej nad jego treścią. Tymczasem „Mazurek Dąbrowskiego” zawiera zarówno oczywiste przeinaczenia w stosunku do oryginału, jak i miejsca zagadkowe. Śpiewamy w trzeciej zwrotce „Dla ojczyzny ratowania/ Wrócim się przez morze”, nie myśląc, dlaczego przodkowie, żyjący pod zaborami mieliby skądś przypłynąć? Tak naprawdę w „Pieśni Legionów Polskich we Włoszech” jest mowa nie o całym narodzie, a o Stefanie Czarneckim (taka pisownia), który rzeczywiście w czasach potopu szwedzkiego wrócił z Danii po Polski, przeprawiając się przez cieśninę: „Jak Czarnecki do Poznania/ wracał się przez morze”.

Niejasne jest też znaczenie strofy czwartej. Czy osobą zapłakaną jest ojciec dziewczyny? Współcześnie wydaje się to oczywiste, ale niektórzy badacze zwracają uwagę, że gwarowa końcówka „-y” była często stosowana zamiast „-ej”. Jest więc bardzo prawdopodobne, że płacze Basia. Przystawałoby to znacznie lepiej do etosu twardego mężczyzny patrioty, oczekującego w towarzystwie wzruszonej córki na nadejście legionistów. Czasami uważa się, że wspomniana Basia to narzeczona Jana Henryka Dąbrowskiego, tęskniąca za powrotem ukochanego. Niestety, nie może być to prawda. Owdowiały wódz poznał Barbarę Chłapowską, swoją przyszłą żonę, dopiero w 1806 roku, a więc dziewięć lat po powstaniu utworu Wybickiego. Chyba, że mamy tu do czynienia z profetyzmem, nierzadkim w zbliżającej się epoce romantyzmu…

Z całą pewnością wzruszeni byli nie tylko bohaterowie pieśni. Trafiała ona do serc zarówno Polaków, jak też innych narodowości, inspirując kolejnych autorów. Wywarła wyraźny wpływ na hymn Słowian z czasów Wiosny Ludów oraz hymny Chorwatów, Łużyczan i Ukraińców. W Polsce „Mazurek Dąbrowskiego” został oficjalnie uznany za hymn w 1927 roku, czyli 130 lat po napisaniu „Pieśni Legionów Polskich we Włoszech”, zwyciężając w tej rywalizacji m.in. z „Bogurodzicą” i „Rotą” Marii Konopnickiej. Wcześniej jego dźwięki towarzyszyły Polakom w najważniejszych momentach dziejowych: podczas wojen napoleońskich, w trakcie powstania listopadowego i styczniowego.

Nic dziwnego, że ten utwór jednoczył zawsze nasz naród. Również członkowie rezekneńskiego oddziału Związku Polaków na Łotwie włączyli się do akcji wspólnego śpiewania najważniejszej pieśni patriotycznej. Spotkali się 10 listopada 2018 roku w budynku Państwowego Polskiego Gimnazjum w Rezekne, by ich głosy zadźwięczały w potężnym chórze rozbrzmiewającym na całym świecie. Byli skupieni, świadomi niepowtarzalności chwili, jaka dana jest tylko raz na sto lat. Każdy z obecnych to żywe świadectwo patriotyzmu swoich dziadów i pradziadów, którzy mimo oddzielenia granicami od macierzy, nie zapomnieli, że są jej dziećmi i tę pewność przekazali swoim potomkom. Nieważne, że nie jest ich wielu. Przecież, zgodnie ze słowami hymnu, ojczyzna trwa, gdy bije chociaż jedno polskie serce.

Spotkaniu towarzyszyła uroczysta część artystyczna, przygotowana przez młodzież i nauczycieli gimnazjum w Rezekne. Występy rozpoczęła recytacja „Głosu z domu niewoli” w wykonaniu Ewy Puzyrewskiej, zwyciężczyni tegorocznego konkursu „Kresy”. Beata Baraś, nauczycielka z ORPEG, przypomniała krótko historię powstania hymnu. Opowiedziała również o okolicznościach utworzenia przez Józefa Piłsudskiego, w czasie I wojny światowej, Legionów Polskich. Najsilniejszych wzruszeń dostarczył jednak krótki spektakl, autorstwa polonisty z ORPEG, Sebastiana Nowakowskiego. Wyreżyserował go wspólnie z nauczycielem Marcinem Bartnikiem. Gimnazjaliści wspaniale wcielili się w role Józefa Piłsudskiego i Kazimierza Sosnkowskiego oraz żołnierzy-legionistów. Przez dwadzieścia minut trzymali w napięciu uwagę słuchaczy, przedstawiając losy uwięzionego w Magdeburgu przywódcy walk o niepodległość kraju. W oczach wielu widzów pojawiły się łzy autentycznego wzruszenia, gdyż nagle poczuli to, o czym przed stu laty mówił do swoich podwładnych Józef Piłsudski:

„I stanęło przed Polską w dzień wybuchu wojny światowej wielkie zagadnienie. Brat musiał iść za brata, syn miał strzelać do ojca, gdyż wojna pomiędzy zaborcami słała setki tysięcy Polaków, by walczyli przeciw sobie nie za własne istnienie, lecz dla dobra swych panów i zaborców.

W tym ciężkim momencie, w najswobodniejszej części Polski w Krakowie, stanęła do boju garść młodzieży, robotników i chłopów, by w rozpacznej chwili próbować walczyć nie pod obcym, lecz pod własnym polskim sztandarem, by umierać na polu bitwy nie jako żołnierz spod obcego znaku, lecz jako żołnierz polski. Były to nowe narodziny żołnierza polskiego”.

I narodziny niepodległej ojczyzny.

Beata Baraś, nauczycielka ORPEG

 

Może Ci się również spodoba